Kiedy nadzieja na przezwyciężenie neoliberalnego kapitalizmu się oddala, horyzont polityczny brunatnieje. Wraz ze wzrostem wpływów skrajnej, post-faszystowskiej prawicy w życiu publicznym zaczyna się szerzyć przemoc. Przemoc – dyskursywna, symboliczna i fizyczna – staje się odpowiedzią na lęk związany z egzystencją w świecie nieprzewidywalnych zmian, nieoczekiwanych wydarzeń i niepewnego jutra. Prawica potrafi grać tym lękiem, tak aby nie przerodził się on w społeczny gniew i rebelię wobec panującego systemu. Wzmacnia go zatem, rozbudza i przekierowuje na najbardziej wrażliwe i podatne grupy społeczne, jak uchodźcy. Realny gniew związany z nierównościami społeczno-ekonomicznymi, wywłaszczeniami, gentryfikacją, prekarną pracą, społeczną i ekonomiczną degradacją klasy robotniczej i średniej, skanalizowany zostaje na tych, którzy zmuszeni zostali do opuszczenia swoich domów i podróży w celu zachowania podstawowych warunków do życia dla siebie i swoich rodzin. Dlatego coraz ważniejsze staje się zrozumienie archeologii zwrotu prawicowego i prawicowego populizmu. Nie wystarczy powtarzanie tez o powracającej historii i przywoływanie schematów działania faszystowskiej i nacjonalistycznej prawicy z pierwszej połowy XX wieku; dzisiejsza prawica jedynie remiksuje dawne języki i strategie, w istocie tworząc paczłorkowy, czasem wewnętrznie sprzeczny, ale działający w praktyce projekt, który jest odpowiedzią na aktualną sytuację globalnego kapitalizmu, określonego przez finansjeryzację, ultraszybki, płynny kapitał, rozmaite formy neokolonialnego wyzysku. Przemoc zastępuje w nim skompromitowaną politykę, hierarchia formalną równość, która została realnie podważona przez neoliberalny kapitalizm, wreszcie lojalność wobec grupy etno-kulturowej wypiera identyfikację klasową i ponadetniczne formy obywatelstwa.
Przemoc imperialnych wojen i konfliktów zbrojnych o nieokreślonym statusie prowadzonych przez państwa, agencje ochrony, milicje religijne i partyjne, armie prywatnych korporacji i zwykłe gangi rozlewa się na ogromnych obszarach globalnego Południa. Wyprodukowały one ok. 60 milionów uchodźców, którzy są częścią największej w historii liczby migrantów (250 mln). Naga przemoc dotyczy też stosunków pracy. Na świecie jest dziś 40 milionów nowoczesnych niewolników, z których większość to ludzie, którzy za przymusową pracę nie otrzymują żadnego wynagrodzenia. Oba zjawiska są ze sobą ściśle powiązane – to właśnie migranci i uchodźcy najbardziej narażeni są na niewolniczy wyzysk. Oba zjawiska to część procesu akumulacji pierwotnej kapitału, powracającego w okresach kryzysów kapitalizmu i spowolnienia wzrostu gospodarczego. Grabież, wywłaszczenie, neokolonializm, niewolnictwo i migracje pojawiają się wtedy, gdy zwrot z inwestycji okazuje się niewystarczający, a krzywa wzrostu nurkuje lub staje się płaska. Nie jest to jednak abstrakcyjny, zdelokalizowany proces. Jak podaje raport Global Slavery Index, w samej Polsce w 2016 r. żyło ponad 181 tysięcy nowoczesnych niewolników. Dlaczego to zjawisko jest niewidoczne, nieobecne w debacie publicznej? Dlaczego te nieprawdopodobne dane są ta mało znane? Gdzie są w Polsce niewolnicy i o jakich sytuacjach mówimy?
Dyskusja była częścią programu Atlas planetarnej przemocy, organizowanego przez Biennale Warszawa w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.